Poznajmy się

wtorek, 31 marca 2015

Foch...!!!

Cykl opowiadań z serii pt.:" PLOTKA 5" 
                czyli: "Bajki nie całkiem zmyślone." część XXIV.

Wolno otworzył oczy. Nie odwracając głowy, zerknął w okno. Szaro.
   Ostatni dzień marca poranek był szary i nieruchomy.
   — No… ostatni dzień nauki przed egzaminem — szepnął, a właściwie nawet nie szepnął — poruszył bezdźwięcznie ustami, a słowa  wypowiedział w głowie.
   Wstał, wyciągając się lekko. Podszedł do okna i — zmrużywszy oczy — spojrzał na termometr. — Sześć stopni Celsjusza. — Wypowiedziane na głos słowa pozostawiły na szybie matową plamę pary. Starł ją dłonią.
   Chwilę — jak zwykle — stał przed oknem wpatrując się w osiedle, jak zwykle spojrzał na wieżowce. Potem — jak zwykle i niezależnie od pory roku — otworzył okno i trzy razy — jak zwykle —  wciągnął powietrze w płuca. Następnie — jak zwykle — odwrócił się i podreptał do łazienki.
   W łazience wszystko działo się również „jak zwykle”: poranne mycie zębów, czesanie i strojenie min do lustra. Codzienny rytuał kończył się oddanym kuksańcem swojemu młodszemu braciszkowi (obojętnie któremu).
Podszedł do szafki.  Z półki wyjął świeżą koszulkę i spodenki. Codziennie ma w – f, ale nie pamięta kiedy ostatnio ćwiczyli na lekcjach.  Zdjął piżamę, włożył bieliznę, koszulę, spodnie i bluzę z kapturem.  Zanim wsunął stopy w buty, sprawdził, czy końce sznurówek mają idealnie równą długość. Miały. Na koniec włożył mundurek szkolny. Był gotów.
   Siadł na taborecie, położył dłonie na blacie. Wpatrzył się w równiutko przycięte paznokcie i czekał na rodzeństwo.
* * *
       Już w szkole, przypatrując się jednej dziewczynie, wiedział, że znowu na złość nie odezwie się
do niej. Teraz była dziewiąta i do końca wszystkich lekcji miał sporo czasu. Siadł przy ławce i z pamięci zaczął wyłuskiwać obraz Wiktorii. Szczycił się fotograficzną pamięcią, więc odtwarzał wygląd koleżanki ze wszystkimi detalami. Wyimaginowany kadr przesuwał się wolno od głowy,  po ramionach i po biodrach, wzdłuż nóg i zatrzymał się na stopach w białych butach sportowych. Przeszedł go dziwny dreszcz.   Adam  pokiwał głową z aprobatą, ale jednocześnie przez twarz przebiegł mu cień smutku. Dlaczego się zasmucił? A to dlatego, że postanowił nie odzywać się do Wiktorii. Nie winił jej za to, ale miał na nią FOCHA. Po co wszystkim ogłaszała, że nie chce z nim siedzieć w ławce? A ten wpis do Internetu, to była już przesada. Sama jest sobie winna.
  
Wstał i podszedł do Bartka i wziął od niego kostkę Rubika. Natychmiast zaczął ją układać i wrócił z nią do ławki. Nie poszło mu to układanie (20 sekund). Położył ją na blacie  i wyciągnął zeszyt.   Bez rozmowy z kimś można wytrzymać długo tylko z kimś, kogo się bardzo nie lubiło i komu źle się życzy. — Kontynuując swoją myśl, Adam sięgnął do plecaka. — Bez rozmowy nie ma szans na przyjaźń i może na coś więcej... — Na facebooku, o tym nie wspominali , ale on był o tym święcie przekonany.
   — Taaak... Bez rozmów nie można daleko dojść. — Powiedział na głos i pokiwał głową.
  Na całe szczęście jakiś dobry duch podpowiedział mu rozwiązanie. Tak mu się wydawało, że usłyszał ducha; a może sam na to wpadł? — teraz nie za bardzo mógł sobie przypomnieć.  Przecież zamiast rozmawiać w Wiktorią, będzie wydawał do niej jakieś dziwne dźwięki podobne do pohukiwania i bełkotania i jeszcze może do świergotania i szczekania.  Aż podskoczył z radości, gdy dotarła do niego logika tej prostej idei. To było jasne jak słońce.
   Uśmiechnął się do wspomnień i do obrazów z przeszłości, na których widział siebie niemal biegającego po klasie i rozmawiającego z Wiktorią na każdy temat. Buzia mu się nie zamykała, często miał problemy z nauczycielami za swoje gadulstwo i minusowe punkty z zachowania, ale był szczęśliwy.
   Dzisiaj jest człowiekiem bez rozmów z nią.
   Spojrzał na zegarek.
   Dochodziła trzynasta. Za kilkanaście godzin będzie pisał swój pierwszy ważny egzamin. Gdy, go napisze obiecuje sobie, że zakończy się FOCHAĆ na Wiktorię i porozmawia z nią długo i poważnie.

Na specjalne życzenie WT


CDN.