Poznajmy się

środa, 11 marca 2015

Z dzienniczka młodej uczennicy.

 Cykl opowiadań z serii pt.:" PLOTKA 5" 
                 czyli: "Bajki nie całkiem zmyślone." część XIV.                                                                                                                
 9 marca 2015r.

    Piękny poniedziałek. Znów trzeba było wstawać do szkoły i "odbębniać" lekcje w naszej "pięknej" szkole. Jednak, gdy przyszłam na zajęcia, zdziwiłam się. Najpierw chłopcy wręczali nam (dziewczynom) piękne róże, później zaprosili nas na spacer, na dwór. Jakie było nasze zaskoczenie, gdy zza rogu wyjechała piękna, biała limuzyna, to nie da się opisać. Gdy jeszcze chłopcy otworzyli drzwi do auta i "porwali" nas na kręgle, to już naprawdę odjęło nam mowę.
 
Było świetnie, dostałyśmy piękny różowy tort, który był ogromny i dostałyśmy "magiczne kubki" z naszymi zdjęciami. Magiczne dlatego, że dopiero po wlaniu gorącego napoju uwidaczniały się nasze podobizny. Czas płynął bardzo szybko, a dla mnie kojarzył się tylko z jednym imieniem męskim, które brzmi tak samo pięknie jak ten cudowny dzień.
   Czy nie za dużo tych "PIĘKNIE"? Piękny, pięknie, piękna. Na taką samą literę zaczyna się jego imię. Jest piękne.
Wróciłam do domu. Wstawiłam różę do flakonu i postawiłam na komodzie. Ten prezent, to naprawdę miła niespodzianka. Ten piękny dzień minął tak szybko.

                                                                                                                   10 marca 2015r.
W nocy miałam sen. To był koszmar!
W pierwszoplanowej roli męskiej obsadzony był Piotrek; żeńska rola przypadła mnie. Początki snu były dość obiecujące. Zestawy damsko - męskich rozmów rodem z "Na wspólnej" przeplatane były wątkami z "Dlaczego Ja" i "Ojca Mateusza". Nie powiem, żebym nie była dumna ze swoich elokwentnych wypowiedzi. Byłam tym tak zafascynowana, że nawet nie spostrzegłam, gdy do nas zbliżyła się baba z jajami. Jej dziwny uśmieszek zbił mnie z tropu. Co mnie najbardziej dziwiło, to fakt, że Piotrek zupełnie nie przejmował się kobietą i natarczywie dopominał się, abym dokończyła swoją wypowiedź. W pewnym momencie - o zgrozo! - staruszka zaczęła sięgać do koszyka, dając tym niedwuznacznie do zrozumienia, że chce sprzedać swój towar (jajka). Mało tego! Piotrek najwyraźniej zachęcał ją i ponaglał do handlu. Chciałam protestować i wyperswadować obu ten pomysł. Pod pretekstem słabego serduszka starowinki, które może nie wytrzymać napięcia, wzbraniałam się jak mogłem przed wpuszczeniem jej do pokoju.

"Ależ Paulina - usłyszałem głos Piotrka - przecież mamy pieniążki".
Uległam namowom, tak jak ulegałam mu w całym swoim życiu i po chwili senna wizja zmieniła się w coś, co nawet wielbiciele filmów dla dorosłych uznaliby za zbyt awangardowe i daleko odbiegające od normy dobrego smaku.
Na całe szczęście koszmary mają to do siebie, że można się z nich obudzić, i właśnie to zrobiłam.
"O matko moja - pomyślałam pocierając czoło - gdzie w człowieku lęgną się takie myśli i fantazje?"
Bywają sny prorocze, ale (pomodlę się za to gorąco) mam nadzieję, że ten do nich nie należy.

Autorka PC.