Poznajmy się

poniedziałek, 29 grudnia 2014

Sylwestrowy Turniej Badmintona

Cykl opowiadań z serii pt.:" PLOTKA 5" 
                 czyli: "Bajki nie całkiem zmyślone." część V.
 "Właściwie nie ma nic, nadzwyczajnego,
w spożywaniu owoców, ani w nich samych.
Nasturcjo, moja planeto, bez granic.
Spoglądam się w górę i strącam..."
    
        Nucąc sobie piosenkę..., w zadymce śnieżnej.., krok po kroku..., zdążała w kierunku szkoły Julka. Dzień wolny od zajęć, ale ją coś pchało do szkoły. Jej niewypełniona misja kazała jej, kierować się na halę sportową. Właśnie dzisiaj może, to będzie, ten dzień, który zakończy jej gehennę i ktoś odpowie jej na pytanie: "co myśli, na temat rozszyfrowanego dialogu, naszej tajemniczej pary?". Dzisiaj jest pewna, że będzie agresywna i pewna siebie. Tylko, ta piosenka, którą sobie nuci...??? Przecież jej w ogóle nie zna, bo chyba jest taka stara, że nawet ich wychowawca nie pamięta jej początków. Tak, to bardzo stara piosenka...
      Dzisiaj, odbywają się "Zawody Sylwestrowe", chociaż jest 29 grudnia 2014r., to i tak, nazwa imprezy się liczy. Wiadomo, Sylwester, to magia i noc, w którą wszystko, może się zdarzyć. 
    Julka weszła do szkoły, już zapomniała tekstu piosenki... Tutaj wszystko się zaczęło..., tutaj się poznali..., w czwartej klasie (Julka, znała go wcześniej). W szatni nikogo nie ma. Na hali rozpoczął się turniej. Sędzia wyczytuje zawodników do gry. Ma taki matowy, ciepły i niski głos. Jak najlepszy piosenkarz z dawnych lat (stąd, ta piosenka). 
- Draguś, tylko sędziuj na moją korzyść! - krzyknęła, do sędziego na słupku, główna bohaterka.
- Chcę mieć z Piterem pierwsze miejsce. - poinformowała, młodego sędziego, mrugając zalotnie oczkami.
- Oczywiście, moja miła. - odpowiedział główny bohater - Szkoda, że nie gra ze mną - pomyślał i "spalił cegłę", aż na dworze, śnieg zaczął prószyć, z taką intensywnością, że w ciągu minuty okna zostały zasypane śniegiem i w hali zrobiło się biało. A boiska, do badmintona, pierwszy raz w tym roku, ustawiły się w poprzek hali.
- Następny turniej, gram z tobą - szybko zareagowała główna bohaterka i czar prysnął.  Wszystko wróciło do normy i można było grać dalej w kometkę.
      Stwierdzenie naszej głównej bohaterki, wywołało jednak ogólnoklasową dyskusję, w której padło wiele deklaracji gry, w przyszłych turniejach. Najdziwniejsze było, to, że kłótnia dotyczyła głównie gry mixtowej i wmieszane były w nią osoby, których nie było na turnieju (na zawodach było tylko 5 dziewczyn).
- Nie oddam jej! Ona jest najlepsza - krzyczał Piter.
- Piotrek, przecież się umawialiśmy, że następny turniej, gramy razem. - wyprowadzała, Piotrka z błędu Paulinka.
- No, to super będę mógł z nią grać. - upierał się Patryk.
W przeciągu jednego turnieju, deklarację gry w mixta, złożyło 9 chłopców, którzy wymieniali w różnej kolejności, różne imiona dziewcząt, tak więc można powiedzieć, że w następnych turniejach grać będą:
AK z JS później z JS, następnie JK z WK i JH, JS z JS i KB, DD z WK i WT, KF z JH, KB, WK, WK i GK, PN z MK, ŁN z DK, JS i KB, PL z BP, PN, PC, KL i JH, BW z PC i KP.
 - Adam, chyba się zakochałem!!! - krzyczy, nie na temat Kordzini.
- W, której? Z naszej klasy? - zapytał, trochę zmieszany Adaś.
- Nie od nas, to, ta ze Starych Babic. - mówił, trochę przyćmiony Kuba.
- Ja, jedną od nich gram. Dzisiaj wygram, ten turniej. - jak powiedział, tak zrobił Kapson.
- Ja mówię o tej, co zdobyła III miejsce. - może będzie grała ze mną mixta?
- Nie pozwalam! - skwitował zdecydowanie, pan Sławek. - Pojutrze, ci przejdzie. - pocieszył Kubę, pokazując mu gest, który uświadomił mu, że chyba będzie skakał żabki lub przynajmniej będzie, próbował nasz tradycyjny "zestaw treningowy".
- Pojutrze!? - nagle, robiąc wielkie oczy, wykrzyknęła Wika.
- Co, pojutrze? - zapytali wszyscy.
- To, takie fajne słowo: Po... Jutrze... - zakomunikowała, jak rasowa blondynka nasza Wiktoria.
      Wszystkich, to stwierdzenie, wprowadziło, w wielką euforię i już nikt nie myślał o zawodach, tylko w "szampańskich" nastrojach oczekiwali na dekorację medalistów.
   Spiker, wyczytywał zwycięzców. Kibice bili brawo. Tylko Julka, cicho podeszła do pana Tomka i zapytała:
- Odpowie mi pan, co myśli o tej "notce"? - pokazała panu Tomkowi karteczkę, którą już znamy z poprzednich odcinków.
- Mam nadzieję, że nie ma w niej nic, o zawodnikach z Łęcznej - powiedział trener Górnika.
- Nie, to tylko nasza klasowa para zakochanych, w chwilach uniesień mówiła o "takich rzeczach"... - stwierdziła Julka, a ręka z kartką, drżała jej lekko.
- Pokaż. - chwycił kartkę Pan Tomek i mrużąc oczy (okulary się kłaniają), zanurzył się w lekturze.
- No, cóż mogę powiedzieć...? - odrzekł - Jestem dumny, że na obozach jestem trenerem waszej klasy. - powiedział i poszedł robić zdjęcia medalistom z Łęcznej.
Julka, stała jak zaczarowana, kolejny raz ktoś powiedział, jej te słowa...
- Dlaczego, w tą sobotę miałam przyjść na zawody - szturchnęła Julkę, mówiąc te słowa nasza główna bohaterka.
- Bo, Kordek przyjechał, do ciebie. - odburknęła jej Julia i poszła odbierać medal, za trzecie miejsce w mixta (z Warszawiakiem).

CDN

Autor: J.


Sylwestrowe Turnieje Badmintona w Zamościu.

Z okazji świąt, w całej Polsce, organizuje się wiele zawodów badmintona. Uczniowie naszej klasy, w ostatnich dniach grudnia i 2014 roku, uczestniczyli w trzech turniejach badmintona i zdobyli "czapkę" medali, które powodują, że ich liczba powoli zbliża się do sumy 200 sztuk. Po kilku dniach przerwy, trudno nam było policzyć ile zdobyliśmy kolorowych krążków, ale na szczęście jest nasz ukochany internet i ulubiony program pod adresem http://www.tournamentsoftware.com, który pozwolił wszystko odtworzyć. Najpierw w Ludwinie (8.12.2014) z okazji Mikołaja (ale, to było dawno) nasza klasa zdobyła wszystkie, do zdobycia medale: 5 złotych, 5 srebrnych i 10 brązowych, by później, walczyć w Sylwestrowych Turniejach o zasięgu ogólnopolskim. Trzeba dodać, że Turnieje Sylwestrowe, to Eliminacje do Mistrzostw Polski w Badmintonie i uczniom naszej klasy udało się zrobić "pierwszy krok", aby zrealizować swój plan i awansować, do Finałów MP, które odbędą się w maju w Głubczycach.
Wyniki Sylwestrowego Turnieju Młodzików w Badmintonie - 27 grudnia 2014r.:
3m. - Jakub Korga - gra pojedyncza
2m. - Jakub Korga, Adam Kasprzak - gra podwójna,
3m. - Jakub Smolak, Bartek Woźniak - gra podwójna,
3m. - Piotr Lepianka, Łukasz Nowosad - gra podwójna,
3m. - Paulina Cios - gra podwójna,
1m. - Piotr Lepianka - gra mieszana,
3m. - Patryk Nosal - gra mieszana,
3m. - Kacper Flak - gra mieszana.

Wyniki Sylwestrowego Turnieju Młodzików Młodszych w Badmintonie - 29 grudnia 2014r.:
Gra pojedyncza dziewcząt:
1m. - Paulina Cios,
2m. - Julia Szczepańska,
3m. - Wiktoria Kupiec.
Gra pojedyncza chłopców:
1m. - Jakub Korga,
2m. - Adam Kasprzak,
3m. - Łukasz Nowosad,
3m. - Bartłomiej Woźniak.
Gra podwójna dziecząt:
1. Julia Szczepańska, Wiktoria Kupiec,
3. Paulina Cios
Gra podwójna chłopców:
1m. Jakub Korga, Adam Kasprzak,
2m. Łukasz Nowosad, Piotr Lepianka,
3m. Jakub Smolak, Bartek Woźniak.
Gra mieszana:
1. Kacper Flak,
3. Jakub Smolak,
3. Julia Sternik.

 PS. W grudniu odbyły się zawody w mini piłkę siatkową, ale tam "zdobyliśmy tylko jeden złoty medal" - Patrz TUTAJ
zawody sportowe - ilość 31

liczba zdobytych medali od początku roku szkolnego
medale złote -47
medale srebrne -43
medale brązowe -77


czwartek, 25 grudnia 2014

Życzenia z okazji Świąt Bożego Narodzenia 2014r.

Szczęśliwych, kojących,
przeżytych w zgodzie
ze światem i z sobą samym,
pełnych życia i miłości
świąt Bożego Narodzenia
oraz niesamowitego, niezapomnianego,
niepowtarzalnego sylwestra
wszystkim nauczycielom, rodzicom i znajomym...
życzą:
uczniowie i wychowawca klasy 6a.
 

niedziela, 21 grudnia 2014

Biała Szkoła - czwartek.

Cykl opowiadań z serii pt.:" PLOTKA 5" 
                 czyli: "Bajki nie całkiem zmyślone." część IV.
    Już nie tak dawno , bo wczoraj, skończył się  nasz udział, w nowoczesnym projekcie edukacyjnym, który miał na celu, przeniesienia nauki w środowisko bardziej atrakcyjne dla uczniów pod nazwą: Biała Szkoła.
Biała Szkoła - czyli, kraina bajek, czarów, magii i zabawy, którą wszyscy wspominamy i chcemy przenieść na grunt zamojski. Wszyscy postaramy się, żeby nasza bajka trwała dalej, szczególnie, że mamy kilka spraw, które nie zostały zakończone, a wątki naszej opowieści, muszą przecież, mieć swój finał. Chcemy, żeby każdy mógł zasnąć spokojnie i żeby niezakończone historie, nigdy nie powodowały u nich uczucia przygnębienia i niedosytu. Czy, to będzie dalej bajka, powieść, romans czy horror o tym zdecydują sami bohaterowie naszej opowieści, którzy w tym roku szkolnym uczęszczają do klasy 6a Szkoły Podstawowej nr 4 w Zamościu.
Ale wróćmy jeszcze wspomnieniami, do Białej Szkoły. Tym razem będzie, to opowieść o powrocie dzieci do Zamościa:

- Patryś, nie podskakuj, tak, w tym autokarze, bo jeszcze upadniesz i się spocisz!!!- krzyknęła główna bohaterka.
- Nic mi moja milutka nie będzie, biegnę do ciebie! - oznajmił główny bohater i "spalił cegłę", a autokar, w tym momencie, przyśpieszył i wszyscy poczuli, że zaczęli się unosić. Lekkie lewitowanie spowodowane było wielkim ciśnieniem, które zapanowało w autokarze, a samochód pierwszy raz, tej zimy, przekroczył magiczną szybkość 100km/h.
- Przestań! - krzyknął zazdrosny Adaś - Nasz kierowca, czarodziej Jacek, nie umie przecież latać!

- "Irgardium Lewiosa" - kaleczyła, coś po łacinie Baba - Marta, machając różdżką.
- Panie kierowco postój!- płakały dzieci z 5a.
- Mamy szczęście, już widać strefę wolną od czarnej magii! - próbował panować nad paniką pan Rafał.
- Skręcamy szybko do MC Donaldsa - rozkazał - Jesteśmy uratowani- krzyczał z radości, a wszyscy szczęśliwi wybiegli, tworząc długą kolejkę do kasy nr 1.
       Godzinny postój u czarnoksiężnika Maczka, pyszne potrawy... i wszyscy zapomnieli, o tym, co się przed chwilą stało... Luzik i swobodne ruchy w biodrach. Wszyscy tańczą taniec BARA, BARA z wysp BORA, BORA...
Możliwość swobodnej dyskusji i brak zmartwień spowodowały napływy dżentelmeństwa u młodych chłopców.
Lepianek krzyknął: 
- Karolka, idź usiądź, a ja ci przyniosę Ci BIG MACA!!! 
- Dziękuję, ale ja dzisiaj wolę czekoladę - oznajmiła Karolka.
- Dobra , foch ... zjem sam dwie porcję. - oznajmił Piter.
Czy, to nie jest piękne i takie romantyczne, sugestywne, nietuzinkowe i autentyczne. Jak oni się lubią i w ogóle, i w szczególe, na kogo wypadnie na tego bęc.

Po 1 godzinie i 15 min pobytu w MC, gromadka 53 dzieci, powróciła do autokaru.  Nagle, ktoś zaproponował 
- Zagrajmy, w naszą ulubioną grę "przesiadanki":

- To ja siadam do Giselle , a ty idź do Kuby - zarządza Julka.
- Ja siadam z Bartkiem (bo to przecież para), nie chcę z Kubą - protestuje Cioska.
- Dobra cicho idzie pan Rafał - nagle wszyscy zamilkli.
- Julka na swoje miejsce, Ktośka powrót! - usadza wszystkich pan Rafał - Bartek nie patrz, tak na mnie i nie płacz! - powiedział nauczyciel i poszedł na swoje miejsce
- No na razie 1 : 0 dla kadry - niezadowolona z wyniku syknęła Klaudia - Czas na rewanż.
-  No więc, ty Kuba idziesz do Kordziniego - przesadza wszystkich Julka 
- Marta do Piotrusia, Bryan oczywiście do Wiki! - zabawy było bez końca.
Za każdym razem jednak pan Rafał wiedział, kto zmienił miejsce i nauczyciele wygrali 10 : 0 w tą, ogólnie uwielbianą przez uczniów zabawę. Trzeba przyznać, że młodzi narciarze bardzo pomogli swoim instruktorom, bo zmieniali się zazwyczaj w te same miejsca. Tendencyjne przesiadki dotyczyły szczególnie tych samych par i można było zauważyć dużą ich powtarzalność i tak np: MK przesiadała się do PN, GK do PK, WT do AK, WK do DD, KL do PL, PC do BW, MP do PK, PB do ŁN i JH do KF.
- Koniec zabawy, nie będziecie oglądać tego filmu! -  zarządził Pan Rafał.
- Ale to oni! - rozpłakał się Adaś.
- Ty się wydzierasz najgłośniej - oznajmia Klaudia - przeszedłeś samego siebie! 
- Ta... jasne , kostkę układam! - odburczał Adaś.
- 5a krzyczy , a my owal dostajemy!... - oznajmia Brajan. - A ja jestem przecież taki zakochany... - tu się, tak bardzo rozmarzył, że nie usłyszał słów pana Rafała:
- Załatwione ! cały tył ! zostajecie i sprzątacie! 
- A ja mógłbym z nią sprzątać nawet dwa autokary - mówił jak w transie.
- Później posprzątam narciarnię i korytarz - zakończył i zaczął śpiewać kolędy wraz ze swoimi kumplami
- Przybieżeli do Betlejem pasterze ... - śpiewa cały tył autobusu. Nastrój zrobił się świąteczny i magiczny. Tylko Julka trzymała w kieszeni zmiętą kartkę z rozszyfrowanym dialogiem "naszych gołąbków" i planowała:
- Muszę pokazać, to Panu Sławkowi - pomyślała - Ciekawe, co on na to powie? 
- Na pewno czeka na nas przed szkołą - zgadywała, mówiąc sama do siebie.
Autokar zajechał na parking. Wszyscy rodzice z radością witali swoje pociechy. Tylko Julka natychmiast prześliznęła się do oczekującego ich pana Sławka i pokazała kartkę:
- Proszę, to szybko przeczytać - oznajmiła krótko.
- Na jutro nie trzeba zwolnień - opowiedział nauczyciel nie spojrzawszy na świstek.
- To ważne, to nie jest zwolnienie, musi pan przeczytać - natarła, uparta Julcia.
- Dobrze pokaż, to... - i zanurzył się w lekturze.
Potem spojrzał w dal, jakby chciał przypomnieć sobie twarze swoich podopiecznych w powiedział z powagą:
- Ale jestem dumny, że jestem wychowawcą naszej klasy!

CDN - 




Autorki J, K, K, W i M.

 

czwartek, 18 grudnia 2014

Biała Szkoła - środa

Cykl opowiadań z serii pt.:" PLOTKA 5" 
                 czyli: "Bajki nie całkiem zmyślone." część III

rozdział III
      Bardzo dawno, dawno temu, o godzinie 24.00, Wiktoria przypomniała sobie, że nie powiedziała Adasiowi dobranoc. Więc wybiegła na korytarz i krzyknęła:
- Dobranoc Adasiu z Afryki!!!
Pewnie czułaby się zignorowana, gdyż pan A jest dziki i nie raczył odpowiedzieć, ale na pocieszenie jej serduszka zareagowało echo, które odpowiedziało:
- Dzięki Wiki ! Wiki! Wiki...
I tak rozpoczęła się środa, chociaż wszyscy poszli spać, bo było późno. A naszej Wiktorii, to się dopiero sniło:
- Hej! - powiedziała ona.
- Hej! - powiedział on.
- Hej! - powtórzyła ona.
- No pewnie, że hej! - powtórzył on.
I tak, by sobie gadali cały sen, ale trzeba było wstać i napisać testy próbne z języka polskiego, matematyki i języka angielskiego.
Zadania były łatwe, ale za to bardzo podchwytliwe np.:
- Ładne masz gogle - przeczytał Kacper.
- Nie mów naprawdę? Mi, też się moje podobają - odparła Paulinka.
- Nie twoje, tylko czytam zadanie ... - odpowiedział zmieszany Kapson.
- Wiesz, co... powiedz, to swojej Julce i bierz się za zadania, bo nie mamy dużo czasu! - wściekła się nasza Ktośka.
      Zadaniem otwartym z języka polskiego było opisywanie swojego snu. Temat najbardziej spodobał się Karolince, która się rozmarzyła i nasmarowała cztery kartki opisu pewnego księcia z bajki, który przyjechał do niej na białym koniu, w złotej zbroi i mieczem samurajskim, z napisem ZAKOPANE. Najciekawsze były dialogi dwojga kochanków, które na papierze uwieczniła Karolinka złotym długopisem:
- Czy ty....? - zapytał książe.
- No pewnie - oparła ona.
- I czy my razem? - zadał drugie pytanie,
- Na pewno nie... - zaprotestowała.
- Dlaczego...? - rozpaczliwie krzyknął, aż zaparowała jego śliniąca zbroja.
- Bo nie lubię jeździć we dwójkę na jednym rumaku. - powiedziała bardzo praktycznie Karolinka.
    Następnie, wybranka serca, zakutego w zbroję księcia zaczęła śpiewać. Czym się naraziła nauczycielom, którzy pilnowali porządku w czasie pisania testów i o mało nie wyleciała za drzwi.
     Sen o zabarwieniu miłosnym miał także Kabanos, ale pisał w taki sposób, że nawet Julce nie udało się podejrzeć, choćby jednego zdania. Było, tam coś o Magdzie, ale to chyba nie może być prawda. Bo od "spalania cegły" są inni.
    Analiza tekstów (sprawdzianu próbnego) potwierdziła, że śniły się naszym malutkim, niewinnym dzieciom, takie oto osoby w różnych kombinacjach:
GK śniła o PK, JS śnił o JS, JK o KB, BD o WK, JS o JS i KL, BW śnił dwa razy o PC, a JH, PB, MK, MP, DK śniły o DN, PL, AK po cztery razy na zmianę. Średnia klasy wyszła, 1,24 śnionej osoby na 1 osobo - sen. Tylko Wika, ordynarnie śniła o Boskim Brayanie. 
   Po teście, klasowe smerfy (znowu ktoś się czepił i zrobił z naszych niebieskie ludziki), sprawdziły czy KRUPÓWKI są smutne, bez klasy 5a i 6a z ZS nr 4 w Zamościu. Oczywiście na pięknym deptaku Pani w długim płaszczu i z różdżką w ręku przeniosła nas do fabryki cukierków. Tam na wielki gest, szarpnął się Kondzini i kupił Julu lizaka i oscypka. Ta piorunująca mieszanka miała stworzyć eliksir miłości, który spowoduje, że ktoś się zakocha, albo odkocha, albo nic mu nie będzie. Najważniejsze, że ten stary góralski sposób nigdy nie działał i wszyscy zapomnieli o takiej recepcie na podryw.
- Wracamy! - głośno oznajmili nauczyciele.
- Dopiero przyszliśmy. - chciały targować się małe smerfy.
- A, co nas to obchodzi? - odpowiedzieli dobrotliwie nauczyciele.
- Chyba nic. - zgodzili się na wszystko uczniowie. 
To było ostatnie w tym roku spotkanie z Zakopanem. Szybkie i bardzo treściwe. 
 - Najważniejsze, że MC Donald s zaliczony - szepnęła czule Wika,
- A smakował ci mój kurczaczek? - zapytał ON,
- Tak, mój Mały Książe? - szepnęła po cichu.
- To, szkoda, że tylko ci się śnię - powiedział cicho i zniknął.
- To nie może być sen - zerwała się z łóżka Wika.
- Tak, to był sen i dlaczego tak wrzeszczysz? - skarciły ją koleżanki z pokoju.
- Wstawaj szybko, bo jedziemy na nocne zjazdy do Małego Cichego. Za trzy minuty zbiórka. - zakomunikowały trzaskając drzwiami.

Była noc, było mroźno, było cicho, było, to w Małem Cichem i było pięknie.

- Patryk, tylko uważaj podczas nocnej jazdy, abyś się nie zgubił - powiedziała główna bohaterka.
- Na prawdę, tak się o mnie martwisz? - zapytał nasz główny bohater.
- No pewnie - odparła i pomknęła w ciemność w swoim czerwono - czarnym kostiumie.
- Ach!!! - odparł on i "spalił cegłę", a lampy na stoku rozżarzyły się i dookoła stała się jasność, jakby było samo południe. W lesie słychać było pierwsze, tej zimy skowronki.
 Korzystając ze światła Julka przekazała Wiktorii fragmenty, odszyfrowanej, wczorajszej rozmowy naszej pary z jakuzzi. 
- Masz, przeczytaj. Musisz o tym wszystkim wiedzieć - powiedziała stanowczo Julia,
- Muszę teraz?, Zaraz światło zblednie i będę miała słabe "lukanie" na "Samwieszkogo" - niecierpliwie powiedziała Wiktoria.
- Nie żartuj, tylko czytaj! To ważne. - powiedziała Julka podstawiając jej pod nos tekst notaki.
Wiktoria z uwagą przeczytała zapiski szyfrantów i powiedziała:
- Ale jestem dumna, że jestem przewodniczącą szkoły, do której chodzi nasza klasa.


CDN
Autorki W,W,J  i K

Zdjęcia TUTAJ


 
 

środa, 17 grudnia 2014

Biała Szkoła c.d

Cykl opowiadań z serii pt.:" PLOTKA 5" 
                 czyli: "Bajki nie całkiem zmyślone." część II

rozdział II
        Dawno, dawno temu, a może nie tak dawno, bo chyba dzisiaj, we wtorek, klasy 6a i 5a, wybrały się na wycieczkę w góry. Chociaż, trzeba uściślić, że już była w górach, w Małem Cichem i wycieczka była na stok Kaniówka, ale kogo, to wszystko obchodzi.

Ale, do rzeczy!

    Nasza, świetna i całkiem nie mała grupka (53 dzieci), po śniadaniu, wybrała się na narty. Może, się powtarzamy, ale tym razem jest, to bardzo ważna informacja, bo naszym narciarzom towarzyszyła Wróżka Marta. Po pewnym czasie, pan Henryk, który uczył "starszą grupę" narciarstwa, zarządził przerwę. Nagle Adaś (to, ten który tym razem już nie jest taki uprzejmy dla dziewcząt) rzucił śnieżką w Julkę:
- Och ty niedobry! - krzyknęła Julka.
- Tyle czekałeś, żeby rozpocząć swoje zaloty?- nie dała za wygraną.
- Nie chciałem, przepraszam - odparł Adaś - Celowałem w Giselle! - tłumaczył się wszystkim dookoła. 

     To zwierzenie spowodowało, ogólną bitwę na śnieżki. Julka w Flaczka, Flaczek w Doncię, Donka za Bartka, Bartek za Paulinkę, Paulinka za Dziadka, Dziadek za rzepkę o przydałby się ktoś na przyczepkę.

   Niestety, ta zabawa nie trwała za długo, bo w środek imprezy wkroczył pan instruktor i powiedział:
- Jeżeli zaraz nie przestaniecie się rzucać, to wam, ten śnieg pozabieram.
- Nie tylko nie, to...!!! - krzyknęli wszyscy.
- Jest przecież, tak biało i ślicznie  - płakała Giselle.
- My już wszyscy potulnie będziemy zjeżdżać na nartach! - wtórowali jej młodzi narciarze.


      Następne godziny, nasza potulna grupka, spędziła na solidnej pracy i nauce jazdy. Wszystko, by było dobrze, ale  najbardziej cierpiała Wróżka Marta, która miała ponure myśli:
- Nie lubię jak się ludzie cieszą. Muszę im dokuczyć.
Wraz z czarodziejem Jackiem Kierowcom, jednym machnięciem różdżki przeniosła wszystkich do pensjonatu na obiad, który jak zwykle był pyszny. 
Ale, to nie koniec złośliwości naszej Martusi Wróżósi.
- A teraz, dzieci moje, będziecie walczyć o swoje, każda dziewczyna ze sportówki, zapozna przystojniaka z obcokrajówki. Mężczyzna rodem z Kanady. Żadna mu nie da rady. - szeptała swoje zaklęcie Baba-jaga (Baba-marta).
- Teraz wszystkie na jednemu, będziecie gadać po angielskiemu- dobiła wszystkich, trochę nie gramatycznie,  rzucając  na nich urok.
       Jedyną osobą, która nie byłą pod wrażeniem pana Daniela, była Wika, która nie zapomniała, żeby Adasiowi zająć miejsce. Jak chciała, tak zrobiła i Adaś nie miał, gdzie siedzieć.  Historia może nie byłaby ciekawa, ale chodzi o to, żeby wszystkich poinformować, że Szymona zatkało i nic nie mógł powiedzieć. Czyżby Wróżka Marta, tak działała na niego?

    Wieczorem, już bez pomocy czarodziejskich mocy (ale się zrymowało). Nasze dzielne krasnoludki (efekt czarów, niezidentyfikowanej grupy czarowników czarnej magii) wyruszyły na TERMĘ BANIA  w Białce Tatrzańskiej. Było, gorąco, mokro, fajnie, ślisko, bombowo i oczywiście czarująco. Już na samym początku, wszystko układało się jak w pudełeczku. Główni bohaterowie naszej bajki, jak zwykle razem ze sobą konwersowali:
- Draguniu! Uważaj na te sztuczne fale! - krzyknęła zaniepokojona główna bohaterka.
- Na pewno, będę uważał! - odpowiedział i "spalił cegłę", aż woda zakipiała (korzystając z darmowego wrzątku, narratorki piją sobie teraz pyszną herbatkę).
Z innej strony hali basenowej słychać było inną rozmowę:
- Chodź, zjedziemy razem ze zjeżdżalni. - zagadnął Donkę Lepianek.
- Będzie Mraśnie - krzyczy z daleka Karolin.
- Ja jadę, jednak z Giselle - stwierdził spokojnie Piotruś.
- A ciebie złapię na dole... - dodał złośliwie do Donki.
Tutaj, trzeba dodać, że wspólne zjeżdżanie stało się bardzo modne w "światku badmintonistów" z Zamościa.  Zauważono, że wspólną wyprawę w dół, z góry do wody, z pełnym nurkiem zanotowali:
K.B z P.L, JH z KF, PB z PK, PK z PB, KL z ŁN, ŁN z DK, BW z JS i DD, GK z MP i KZ.
Jedynie Bartek wypalił:
- Ja jestem wierny Paulinie!.
    Na zjeżdżalni ruch, jak Galerii Twierdza w Zamościu. A w ciszy, w samiutkim rogu hali basenowej uwiła sobie gniazdko jakaś mała, niepozorna parka. W jakuzzi, siedzieli sobie i cichuteńko rozmawiali sobie pani W i pan D. Ale, to już koniec naszej bajki i nie dowiemy się, czy żyli długo i szczęśliwie, bo szum sztucznych fal zakłócał podsłuchiwanie ich rozmów:
- Czy będziesz moją dziewczyną? - zapytał Dawid
- Nie..., .....gę .... ........ować - westchnęła W......,



- Chyba cię k......- odparł szczerze B......
- Do d..., z taką .... - zdenerwowała się W....

Przewodnicząca klasy, aby rozszyfrować wyżej wymieniony dialog wynajęła najbardziej doświadczonych szyfrantów. Gdy przeczytała całą treść powyższego dialogu powiedziała:
- Ale jestem dumna z naszej klasy.
                 autorki M, J, W vel G i D.

CDN

Zdjęcia TUTAJ


    




wtorek, 16 grudnia 2014

Biała Szkoła

              Cykl opowiadań z serii pt.:" PLOTKA 5" 
                 czyli: "Bajki nie całkiem zmyślone."



         
          Za siedmioma górami, łąkami, lasami, autobusami, przystankami, wieżami, miastami, galeriami i matematykami klasa VIa oraz Va  ze Szkoły Podstawowej nr 4 w Zamościu, rozpoczęła swoją przygodę z ,,Białą Szkołą’’. Początek, tej ważnej wycieczki, w życiu szkolnym,  ZS Nr 4, rozpoczęły klasy sportowe, zawitaniem  do malowniczej miejscowości, u podnóża Tatr – Małego Cichego .

          Właściwie cała przygoda, naszej wesołej grupki, zaczęła się na obiedzie, ale nic się tam nie stało, co mogło być godne uwagi. Dlatego opiszemy drugą cześć dnia.  A, co właściwie stało się później.  O tym będzie nasza bajka.


          Wieczorem wszyscy poszli na Mszę Święta do góralskiego kościółka w Małem Cichem.  Tam stała się bardzo dziwna rzecz. Ktoś rzucił „czar” na nasze dziewczęta. Nie dość, że stały się czarujące, to jeszcze oczarował, je młody góral, który był ministrantem i wszystkie patrzyły się tylko na niego. Był taki czarujący, jak zaczarowany, a jego czar rozchodził się po całej wiosce, która jeszcze kilka godzin temu była spokojnym kurortem. Ale po najeździe dzieci z Zamościa, już nigdy nie będzie tą samą spokojną miejscowością. Już one się o, to postarają.

Ale co dalej?

Żeby wszystkim wywietrzały głupie pomysły (te czarujące - też) wyruszyli na spacer, ku podziwianiu górskich krajobrazów. Nauczyciele udzielali rad, jak bezpiecznie spędzać swój wolny czas na stoku narciarskim.  Potem zmęczeni wszyscy,  szybko poszli spać, jednak niektórzy robili tak zwane ,,juszczaki’’ – ale, to już inna bajka.


          Poniedziałek nasza wesoła gromadka rozpoczęła śniadaniem, by następnie wyruszyć na pierwsze zajęcia na stoku narciarskim. Pan Rafał ogłosił:
- Postarajcie się pobić nasz szkolny rekord w szybkiej organizacji narciarskiej.
- Oczywiście proszę pana. – krzyknęła Paulina, by następnie sama zrobić zamęt przez swoje niezorganizowanie.
-Ha ha ha – krzyknął Bryan, po czym został popchnięty przez Kubę, który stanął w obronie naszej Pauliny.
-Chyba coś między nimi zaiskrzyło – odparł Kapson.
                 








     Po szybkim zorganizowaniu się , grupa rozpoczęła rozgrzewkę z panem Henrykiem. Po długiej zaprawie przemieścili się  na wyciąg orczykowy. Zjeżdżali wszyscy razem dla ,,treningu’’. Instruktorzy udzielali , przydatnych wskazówek i wskazali tych, którzy już mogą pojechać na wyciąg kanapowy.  Pierwszą czwórką chętnych okazali się: Piotrek, Szymon, Adam i Łukasz. Nagle Adaś krzyknął:
-PATRZCIE! –Patryk zjeżdża na plecach.
-Patryczku nie popisuj się- krzyknęła, trochę przestraszona Magda.
- Już wiem, że wszystko dla mnie zrobisz – powiedziała lekko się uśmiechając.
Nagle Draguś ,,spalił cegłę’’, a śnieg wokół niego stopniał i zakwitły pierwsze, tej zimy,  kwiatki (chyba , to sławne Tatrzańskie Krokusy). Wszyscy poczuli się jak w bajce i rozmarzyli się już całkiem na serio.
- A gdzie ta królewna śnieżka? – w półśnie odezwała się Wiktoria.
- Siedzi w karczmie wraz z Piotrusiem, który jest czarodziejem i jest w dwóch miejscach jednocześnie– powiedziała Karolina.
- Ale im zazdroszczę – odparła, całkiem na serio Wika.
- Wszyscy, czujemy to samo – wtórowała jej Julka.
Zjazdy mijały bardzo szybko i sprawnie. Ale magiczne miejsce trzeba było opuścić , by  udać się do pensjonatu. Podniosła atmosfera, trwała nadal i nie zakłócił jej nawet pyszny obiad. Adaś odsunął krzesło Wiktorii i powiedział:
-Proszę się poczęstować zupką Wiktorio.
-Ależ oczywiście Adasiu. – odpowiada Wiktoria
-Drugie danie przynieś, także dla mojej przyjaciółki Karolki. –dodała Wika
-Nie! – zaprotestowała Karola – Czekam, aż drugie danie, przyniesie mi mój wybrany i na pewno , to zrobi! – zakomunikowała głośno, z przesadną dykcją Karolina.
Nagle drugie danie stanęło przed nią. Czy to czary? Czy ta osoba jest w trzech miejscach na raz?
- Ale ta nasza szkoła jest magiczna – odparła Jizel -Może przynajmniej kompot, ktoś dla mnie wyczaruje? –dodała Weronika.
-Nie trzeba – powiedział Szymon i zamaszystym ruchem nalał jej całą szklankę.
- Ale tutaj jest bajecznie. - dodała Julka i poczuła się dumna, że jest przewodniczącą takiej wspaniałej klasy.
                     Ciąg dalszy nastąpi.   Autor M. i K.

Zdjęcia TUTAJ

wtorek, 2 grudnia 2014

GP Lubelszczyzny - młodzicy

Julka Szczepańska - podwójna medalistka GPL
     1 grudnia 2014r. w Chełmie, rozegrano II rundę Grand Prix Lubelszczyzny Młodzików w Badmintonie. Tym razem badmintoniści z klasy 6a zmierzyli się ze starszymi zawodnikami z Chełma, Nałęczowa i Zamościa. Chociaż rywalizacja była ciężka i hala sportowa nie odpowiadała naszym zawodnikom, zdobyliśmy w tych zawodach 8 medali. Najwięcej zyskaliśmy jednak, jeżeli chodzi o doświadczenie zawodnicze. Nowe warunki rywalizacji, mocny przeciwnik, boiska, do których się ciężko przyzwyczaić, 80 zawodników i zawrotne tempo turnieju - to coś, z czym jeszcze się nie spotkaliśmy. Na szczęście z Chełma wróciliśmy "z tarczą" (czyli niepokonani).

medale naszych koleżanek i kolegów:
Julka S. "zadumana" nad losem badmintona.
gra pojedyncza dziecząt:
1m. Paulina Cios albo Julia Szczepańska
2m. Paulina Cios albo Julia Szczepańska

gra podwójna dziecząt:
1m. Julia Szczepańska, Wiktoria Kupiec

gra podwójna chłopców:
3m.  Jakub Korga, Bartek Woźniak, Adam Kasprzak, Jakub Smolak

gra mieszana:
1m. Dominika Kozłowska, Łukasz Nowosad
2m. Paulina Cios, Kacper Flak
3m. Magda Kasperska, Piotr Lepianka

zawody sportowe - ilość 27

liczba zdobytych medali od początku roku szkolnego
medale złote -35
medale srebrne -34
medale brązowe -54

23 listopada 2014r. - zawody.

      
           Może, z małym opóźnieniem..., ale naprawdę trzeba napisać kilka słów o zawodach, które przyczyniły się, że zbliżamy się do pobicia rekordu w zdobyciu medali sportowych - jednym roku szkolnym. W niedzielę 23 listopada 2014r., w hali sportowej Zespołu Szkół nr 4 w Zamościu, rozegrane zostały Mistrzostwa Województwa Lubelskiego Młodzików Młodszych w Badmintonie. Przy okazji był, to Wojewódzkich Turniej Klasyfikacyjny pod nazwą Grand Prix Lubelszczyzny Młodzików Młodszych w Badmintonie. Osiem dni po fakcie, ale liczba 15 medali, zdobytych przez uczniów jednej klasy, to niecodzienne zjawisko, i nie zawsze będzie okazja opisywać takie sukcesy. Przy okazji większość naszych koleżanek i kolegów objęło prowadzenie na wojewódzkich listach klasyfikacyjnych, co na zakończenie sezonu będzie owocowało nagrodami w postaci wspaniałych koszulek sportowych.

 Wyniki badmintonistów i badmintonistek z naszej klasy:

gra pojedyncza dziewcząt:
3 m. - Wiktoria Kupiec, Julia Szczepańska

gra pojedyncza chłopów:
1m. Jakub Korga
2m. Adam Kasprzak
3m. Jakub Smolak, Piotr Lepianka

gra podwójna dziewcząt:
2. Julia Szczepańska, Wiktoria Kupiec
3. Dominika Kozłowska, Karolina Laskowska

gra podwójna chłopców:
1. Jakub Korga, Adam Kasprzak
2. Jakub Smolak, Bartek Woźniak,
3. Kacper Flak, Łukasz Nowosad, Szymon Górski, Patryk Nosal

gra mieszana:
1. Paulina Cios, Kacper Flak
2. Magdalena Kasperska, Piotr Lepianka
3. Dominika Kozłowska, Szymon Górski


zawody sportowe - ilość 26

liczba zdobytych medali od początku roku szkolnego
medale złote -32
medale srebrne -32
medale brązowe -51