Poznajmy się

czwartek, 18 grudnia 2014

Biała Szkoła - środa

Cykl opowiadań z serii pt.:" PLOTKA 5" 
                 czyli: "Bajki nie całkiem zmyślone." część III

rozdział III
      Bardzo dawno, dawno temu, o godzinie 24.00, Wiktoria przypomniała sobie, że nie powiedziała Adasiowi dobranoc. Więc wybiegła na korytarz i krzyknęła:
- Dobranoc Adasiu z Afryki!!!
Pewnie czułaby się zignorowana, gdyż pan A jest dziki i nie raczył odpowiedzieć, ale na pocieszenie jej serduszka zareagowało echo, które odpowiedziało:
- Dzięki Wiki ! Wiki! Wiki...
I tak rozpoczęła się środa, chociaż wszyscy poszli spać, bo było późno. A naszej Wiktorii, to się dopiero sniło:
- Hej! - powiedziała ona.
- Hej! - powiedział on.
- Hej! - powtórzyła ona.
- No pewnie, że hej! - powtórzył on.
I tak, by sobie gadali cały sen, ale trzeba było wstać i napisać testy próbne z języka polskiego, matematyki i języka angielskiego.
Zadania były łatwe, ale za to bardzo podchwytliwe np.:
- Ładne masz gogle - przeczytał Kacper.
- Nie mów naprawdę? Mi, też się moje podobają - odparła Paulinka.
- Nie twoje, tylko czytam zadanie ... - odpowiedział zmieszany Kapson.
- Wiesz, co... powiedz, to swojej Julce i bierz się za zadania, bo nie mamy dużo czasu! - wściekła się nasza Ktośka.
      Zadaniem otwartym z języka polskiego było opisywanie swojego snu. Temat najbardziej spodobał się Karolince, która się rozmarzyła i nasmarowała cztery kartki opisu pewnego księcia z bajki, który przyjechał do niej na białym koniu, w złotej zbroi i mieczem samurajskim, z napisem ZAKOPANE. Najciekawsze były dialogi dwojga kochanków, które na papierze uwieczniła Karolinka złotym długopisem:
- Czy ty....? - zapytał książe.
- No pewnie - oparła ona.
- I czy my razem? - zadał drugie pytanie,
- Na pewno nie... - zaprotestowała.
- Dlaczego...? - rozpaczliwie krzyknął, aż zaparowała jego śliniąca zbroja.
- Bo nie lubię jeździć we dwójkę na jednym rumaku. - powiedziała bardzo praktycznie Karolinka.
    Następnie, wybranka serca, zakutego w zbroję księcia zaczęła śpiewać. Czym się naraziła nauczycielom, którzy pilnowali porządku w czasie pisania testów i o mało nie wyleciała za drzwi.
     Sen o zabarwieniu miłosnym miał także Kabanos, ale pisał w taki sposób, że nawet Julce nie udało się podejrzeć, choćby jednego zdania. Było, tam coś o Magdzie, ale to chyba nie może być prawda. Bo od "spalania cegły" są inni.
    Analiza tekstów (sprawdzianu próbnego) potwierdziła, że śniły się naszym malutkim, niewinnym dzieciom, takie oto osoby w różnych kombinacjach:
GK śniła o PK, JS śnił o JS, JK o KB, BD o WK, JS o JS i KL, BW śnił dwa razy o PC, a JH, PB, MK, MP, DK śniły o DN, PL, AK po cztery razy na zmianę. Średnia klasy wyszła, 1,24 śnionej osoby na 1 osobo - sen. Tylko Wika, ordynarnie śniła o Boskim Brayanie. 
   Po teście, klasowe smerfy (znowu ktoś się czepił i zrobił z naszych niebieskie ludziki), sprawdziły czy KRUPÓWKI są smutne, bez klasy 5a i 6a z ZS nr 4 w Zamościu. Oczywiście na pięknym deptaku Pani w długim płaszczu i z różdżką w ręku przeniosła nas do fabryki cukierków. Tam na wielki gest, szarpnął się Kondzini i kupił Julu lizaka i oscypka. Ta piorunująca mieszanka miała stworzyć eliksir miłości, który spowoduje, że ktoś się zakocha, albo odkocha, albo nic mu nie będzie. Najważniejsze, że ten stary góralski sposób nigdy nie działał i wszyscy zapomnieli o takiej recepcie na podryw.
- Wracamy! - głośno oznajmili nauczyciele.
- Dopiero przyszliśmy. - chciały targować się małe smerfy.
- A, co nas to obchodzi? - odpowiedzieli dobrotliwie nauczyciele.
- Chyba nic. - zgodzili się na wszystko uczniowie. 
To było ostatnie w tym roku spotkanie z Zakopanem. Szybkie i bardzo treściwe. 
 - Najważniejsze, że MC Donald s zaliczony - szepnęła czule Wika,
- A smakował ci mój kurczaczek? - zapytał ON,
- Tak, mój Mały Książe? - szepnęła po cichu.
- To, szkoda, że tylko ci się śnię - powiedział cicho i zniknął.
- To nie może być sen - zerwała się z łóżka Wika.
- Tak, to był sen i dlaczego tak wrzeszczysz? - skarciły ją koleżanki z pokoju.
- Wstawaj szybko, bo jedziemy na nocne zjazdy do Małego Cichego. Za trzy minuty zbiórka. - zakomunikowały trzaskając drzwiami.

Była noc, było mroźno, było cicho, było, to w Małem Cichem i było pięknie.

- Patryk, tylko uważaj podczas nocnej jazdy, abyś się nie zgubił - powiedziała główna bohaterka.
- Na prawdę, tak się o mnie martwisz? - zapytał nasz główny bohater.
- No pewnie - odparła i pomknęła w ciemność w swoim czerwono - czarnym kostiumie.
- Ach!!! - odparł on i "spalił cegłę", a lampy na stoku rozżarzyły się i dookoła stała się jasność, jakby było samo południe. W lesie słychać było pierwsze, tej zimy skowronki.
 Korzystając ze światła Julka przekazała Wiktorii fragmenty, odszyfrowanej, wczorajszej rozmowy naszej pary z jakuzzi. 
- Masz, przeczytaj. Musisz o tym wszystkim wiedzieć - powiedziała stanowczo Julia,
- Muszę teraz?, Zaraz światło zblednie i będę miała słabe "lukanie" na "Samwieszkogo" - niecierpliwie powiedziała Wiktoria.
- Nie żartuj, tylko czytaj! To ważne. - powiedziała Julka podstawiając jej pod nos tekst notaki.
Wiktoria z uwagą przeczytała zapiski szyfrantów i powiedziała:
- Ale jestem dumna, że jestem przewodniczącą szkoły, do której chodzi nasza klasa.


CDN
Autorki W,W,J  i K

Zdjęcia TUTAJ