Poznajmy się

poniedziałek, 29 grudnia 2014

Sylwestrowy Turniej Badmintona

Cykl opowiadań z serii pt.:" PLOTKA 5" 
                 czyli: "Bajki nie całkiem zmyślone." część V.
 "Właściwie nie ma nic, nadzwyczajnego,
w spożywaniu owoców, ani w nich samych.
Nasturcjo, moja planeto, bez granic.
Spoglądam się w górę i strącam..."
    
        Nucąc sobie piosenkę..., w zadymce śnieżnej.., krok po kroku..., zdążała w kierunku szkoły Julka. Dzień wolny od zajęć, ale ją coś pchało do szkoły. Jej niewypełniona misja kazała jej, kierować się na halę sportową. Właśnie dzisiaj może, to będzie, ten dzień, który zakończy jej gehennę i ktoś odpowie jej na pytanie: "co myśli, na temat rozszyfrowanego dialogu, naszej tajemniczej pary?". Dzisiaj jest pewna, że będzie agresywna i pewna siebie. Tylko, ta piosenka, którą sobie nuci...??? Przecież jej w ogóle nie zna, bo chyba jest taka stara, że nawet ich wychowawca nie pamięta jej początków. Tak, to bardzo stara piosenka...
      Dzisiaj, odbywają się "Zawody Sylwestrowe", chociaż jest 29 grudnia 2014r., to i tak, nazwa imprezy się liczy. Wiadomo, Sylwester, to magia i noc, w którą wszystko, może się zdarzyć. 
    Julka weszła do szkoły, już zapomniała tekstu piosenki... Tutaj wszystko się zaczęło..., tutaj się poznali..., w czwartej klasie (Julka, znała go wcześniej). W szatni nikogo nie ma. Na hali rozpoczął się turniej. Sędzia wyczytuje zawodników do gry. Ma taki matowy, ciepły i niski głos. Jak najlepszy piosenkarz z dawnych lat (stąd, ta piosenka). 
- Draguś, tylko sędziuj na moją korzyść! - krzyknęła, do sędziego na słupku, główna bohaterka.
- Chcę mieć z Piterem pierwsze miejsce. - poinformowała, młodego sędziego, mrugając zalotnie oczkami.
- Oczywiście, moja miła. - odpowiedział główny bohater - Szkoda, że nie gra ze mną - pomyślał i "spalił cegłę", aż na dworze, śnieg zaczął prószyć, z taką intensywnością, że w ciągu minuty okna zostały zasypane śniegiem i w hali zrobiło się biało. A boiska, do badmintona, pierwszy raz w tym roku, ustawiły się w poprzek hali.
- Następny turniej, gram z tobą - szybko zareagowała główna bohaterka i czar prysnął.  Wszystko wróciło do normy i można było grać dalej w kometkę.
      Stwierdzenie naszej głównej bohaterki, wywołało jednak ogólnoklasową dyskusję, w której padło wiele deklaracji gry, w przyszłych turniejach. Najdziwniejsze było, to, że kłótnia dotyczyła głównie gry mixtowej i wmieszane były w nią osoby, których nie było na turnieju (na zawodach było tylko 5 dziewczyn).
- Nie oddam jej! Ona jest najlepsza - krzyczał Piter.
- Piotrek, przecież się umawialiśmy, że następny turniej, gramy razem. - wyprowadzała, Piotrka z błędu Paulinka.
- No, to super będę mógł z nią grać. - upierał się Patryk.
W przeciągu jednego turnieju, deklarację gry w mixta, złożyło 9 chłopców, którzy wymieniali w różnej kolejności, różne imiona dziewcząt, tak więc można powiedzieć, że w następnych turniejach grać będą:
AK z JS później z JS, następnie JK z WK i JH, JS z JS i KB, DD z WK i WT, KF z JH, KB, WK, WK i GK, PN z MK, ŁN z DK, JS i KB, PL z BP, PN, PC, KL i JH, BW z PC i KP.
 - Adam, chyba się zakochałem!!! - krzyczy, nie na temat Kordzini.
- W, której? Z naszej klasy? - zapytał, trochę zmieszany Adaś.
- Nie od nas, to, ta ze Starych Babic. - mówił, trochę przyćmiony Kuba.
- Ja, jedną od nich gram. Dzisiaj wygram, ten turniej. - jak powiedział, tak zrobił Kapson.
- Ja mówię o tej, co zdobyła III miejsce. - może będzie grała ze mną mixta?
- Nie pozwalam! - skwitował zdecydowanie, pan Sławek. - Pojutrze, ci przejdzie. - pocieszył Kubę, pokazując mu gest, który uświadomił mu, że chyba będzie skakał żabki lub przynajmniej będzie, próbował nasz tradycyjny "zestaw treningowy".
- Pojutrze!? - nagle, robiąc wielkie oczy, wykrzyknęła Wika.
- Co, pojutrze? - zapytali wszyscy.
- To, takie fajne słowo: Po... Jutrze... - zakomunikowała, jak rasowa blondynka nasza Wiktoria.
      Wszystkich, to stwierdzenie, wprowadziło, w wielką euforię i już nikt nie myślał o zawodach, tylko w "szampańskich" nastrojach oczekiwali na dekorację medalistów.
   Spiker, wyczytywał zwycięzców. Kibice bili brawo. Tylko Julka, cicho podeszła do pana Tomka i zapytała:
- Odpowie mi pan, co myśli o tej "notce"? - pokazała panu Tomkowi karteczkę, którą już znamy z poprzednich odcinków.
- Mam nadzieję, że nie ma w niej nic, o zawodnikach z Łęcznej - powiedział trener Górnika.
- Nie, to tylko nasza klasowa para zakochanych, w chwilach uniesień mówiła o "takich rzeczach"... - stwierdziła Julka, a ręka z kartką, drżała jej lekko.
- Pokaż. - chwycił kartkę Pan Tomek i mrużąc oczy (okulary się kłaniają), zanurzył się w lekturze.
- No, cóż mogę powiedzieć...? - odrzekł - Jestem dumny, że na obozach jestem trenerem waszej klasy. - powiedział i poszedł robić zdjęcia medalistom z Łęcznej.
Julka, stała jak zaczarowana, kolejny raz ktoś powiedział, jej te słowa...
- Dlaczego, w tą sobotę miałam przyjść na zawody - szturchnęła Julkę, mówiąc te słowa nasza główna bohaterka.
- Bo, Kordek przyjechał, do ciebie. - odburknęła jej Julia i poszła odbierać medal, za trzecie miejsce w mixta (z Warszawiakiem).

CDN

Autor: J.