Poznajmy się

niedziela, 17 maja 2015

Ksenia

Cykl opowiadań z serii pt.:" PLOTKA 5" 
        czyli: "Bajki nie całkiem zmyślone." część XXIX.
         Jest badmintonistką - pomyślałem. Ma dłonie badmintonistki. Palce bez wyhodowanych szponów o nadmiernej długości, nielakierowane. Rozpaczliwie szukałem w głowie jakiejś kolejnej wskazówki: gdzieś ją kiedyś  widziałem? z kim? u kogo?
- Dien dobry? - zagadnęła z odległości dwóch wolnych krzeseł między nami i jej trenerką. Nie miała polskiego akcentu, ale podobnie mówiła jak po naszemu, ale najbardziej jej język podobny był do słowackiego (a ten język znam doskonale). 
- Nie. Raczej nie dobry, chociaż może będzie dobrze. - Spróbowałem znaleźć ją wzrokiem, jakbym chciał jej udowodnić, że jednak nie jestem tutaj, tak całkiem przypadkowo.
- Na pewno będzie dobry. Ja tiebia pozdrawlaju. - Uśmiechnęła się i chyba mrugnęła do mnie znaczącą.
- Tak? - Owo „tak” wyszło mi zbyt niedowierzająco. Co za dureń ze mnie! - Aaaaa... faktycznie! - kulawo próbowałem ratować sytuację. – Będzie dobrze...
- Ja wiżu, szto ty mienia nie znajesz. Ksenia jestem - Włosy opadły jej na oczy. Odsunęła je płynnym gestem i podniosła dłoń.
- Jak księżniczka?
- Da, kak kniazini - podniosła oczy. – No niet, kak kniazini. Pa prostu Ksenia.
       Wyszedłem na głupka i przez to bezsensowne pytanie straciłem szansę na rozmowę.
       Jednak nie. Bóg chyba na prawdę kocha głupców, bo Ksenia po chwili zapytała:
- Kak zawód twajemu podrugu? - Po chwili dodała z uśmiechem i z lekką domieszką złośliwości – Blandynu.
    
   Uśmiechnąłem się.
- To, Adam a ja Jakub.
       Na to moje plątanie się zareagowała śmiechem, zwracając uwagę mojego trenera, który spojrzał na nią, westchnął i tylko podniósł kciuk do góry akceptując moją nową znajomość.
- Szto diełajesz? - zapytała, gdy oboje przestaliśmy patrzyć się na mojego kołcza.
- Nic. Raczej nic. Zaraz gram debla, przeciwko bardzo denerwującego wszystkich, Litwinowi.
- Ja widieła tiebia na korcie z...
- To stare czasy - nie dałem jej skończyć.
       Zamknęła usta i pokiwała głową.
Nagle ożywiła się.
- Super. Napiszu tiebia moje familia do facebooka. - Sięgnęła do termobagu wiszącym na oparciu krzesła. Miała ładną linię szyi i śliczne oczy- zauważyłem. Przekazała mi kartkę ze swoim imieniem i nazwiskiem i odeszła bardzo szybko na kort nr 3, gdzie zaczęła się rozgrzewać, przed meczem w debla.
                                                   *******
   
    Jak po Białorusku napisać „Kocham Cię”? Nawet nie wiem, czy ona rozróżnia polski alfabet. Wiem, że tam na wschodzie piszą jakimiś dziwnymi literami. Ksenia, jak mi mówiła nie uczy się angielskiego, to będzie mi trudno coś wymyślić. Dobra, wystarczy chyba tylko, że polubię jej zdjęcia z turnieju w Siguldzie. Może przyjedzie w grudniu na turniej do Zamościa, to wtedy powiem jej, to prosto w oczy.

Na specjalne życzenie JS.


CDN.