Cykl opowiadań z serii pt.:" PLOTKA 5"
Wolno otworzył oczy. Nie odwracając głowy, zerknął w okno.
Szaro.
Ostatni dzień marca poranek był szary i nieruchomy.
— No… ostatni dzień
nauki przed egzaminem — szepnął, a właściwie nawet nie szepnął — poruszył bezdźwięcznie
ustami, a słowa wypowiedział w głowie.
Wstał, wyciągając
się lekko. Podszedł do okna i — zmrużywszy oczy — spojrzał na termometr. —
Sześć stopni Celsjusza. — Wypowiedziane na głos słowa pozostawiły na szybie
matową plamę pary. Starł ją dłonią.
Chwilę — jak zwykle
— stał przed oknem wpatrując się w osiedle, jak zwykle spojrzał na wieżowce.
Potem — jak zwykle i niezależnie od pory roku — otworzył okno i trzy razy — jak
zwykle — wciągnął powietrze w płuca.
Następnie — jak zwykle — odwrócił się i podreptał do łazienki.
W łazience wszystko
działo się również „jak zwykle”: poranne mycie zębów, czesanie i strojenie min
do lustra. Codzienny rytuał kończył się oddanym kuksańcem swojemu młodszemu
braciszkowi (obojętnie któremu).
Podszedł do szafki. Z
półki wyjął świeżą koszulkę i spodenki. Codziennie ma w – f, ale nie pamięta
kiedy ostatnio ćwiczyli na lekcjach. Zdjął piżamę, włożył bieliznę, koszulę,
spodnie i bluzę z kapturem. Zanim wsunął
stopy w buty, sprawdził, czy końce sznurówek mają idealnie równą długość.
Miały. Na koniec włożył mundurek szkolny. Był gotów.
Siadł na taborecie,
położył dłonie na blacie. Wpatrzył się w równiutko przycięte paznokcie i czekał
na rodzeństwo.
* * *
Już w
szkole, przypatrując się jednej dziewczynie, wiedział, że znowu na złość nie
odezwie się
do niej. Teraz była dziewiąta i do końca wszystkich lekcji miał
sporo czasu. Siadł przy ławce i z pamięci zaczął wyłuskiwać obraz Wiktorii.
Szczycił się fotograficzną pamięcią, więc odtwarzał wygląd koleżanki ze
wszystkimi detalami. Wyimaginowany kadr przesuwał się wolno od głowy, po ramionach i po biodrach, wzdłuż nóg i
zatrzymał się na stopach w białych butach sportowych. Przeszedł go dziwny
dreszcz. Adam pokiwał głową z aprobatą, ale jednocześnie
przez twarz przebiegł mu cień smutku. Dlaczego się zasmucił? A to dlatego, że
postanowił nie odzywać się do Wiktorii. Nie winił jej za to, ale miał na nią
FOCHA. Po co wszystkim ogłaszała, że nie chce z nim siedzieć w ławce? A ten
wpis do Internetu, to była już przesada. Sama jest sobie winna.
— Taaak... Bez
rozmów nie można daleko dojść. — Powiedział na głos i pokiwał głową.
Na całe szczęście
jakiś dobry duch podpowiedział mu rozwiązanie. Tak mu się wydawało, że usłyszał
ducha; a może sam na to wpadł? — teraz nie za bardzo mógł sobie przypomnieć. Przecież zamiast rozmawiać w Wiktorią, będzie
wydawał do niej jakieś dziwne dźwięki podobne do pohukiwania i bełkotania i
jeszcze może do świergotania i szczekania. Aż podskoczył z radości, gdy dotarła do niego
logika tej prostej idei. To było jasne jak słońce.
Uśmiechnął się do
wspomnień i do obrazów z przeszłości, na których widział siebie niemal
biegającego po klasie i rozmawiającego z Wiktorią na każdy temat. Buzia mu się
nie zamykała, często miał problemy z nauczycielami za swoje gadulstwo i minusowe
punkty z zachowania, ale był szczęśliwy.
Dzisiaj jest człowiekiem
bez rozmów z nią.
Spojrzał na
zegarek.
Dochodziła
trzynasta. Za kilkanaście godzin będzie pisał swój pierwszy ważny egzamin. Gdy,
go napisze obiecuje sobie, że zakończy się FOCHAĆ na Wiktorię i porozmawia z
nią długo i poważnie.
Na specjalne życzenie WT
CDN.