Cykl opowiadań z serii pt.:" PLOTKA 5"
czyli: "Bajki nie całkiem zmyślone." część IX.
Po przejściu kilkuset metrów, wiatr zaczął siekać zimnymi grudkami lodu. Zanim doszedł do następnego przystanku, za kołnierz
zebrał sporą dawkę zimowego śniegu. Zwolnił
i zawahał się przed małą kamieniczką. Pomyślał:
- Na moment
wejdę, żeby przeczekać. - Kusiło go też,
to powalające ciepło, które tchnęło z bramy budynku. .
- Nie, lepiej nie. - Skończy się tym, że
zadekuje się tam do rana.
Skurczył się, jakby minimalne zmniejszenie
powierzchni pleców miało go uchronić przed zimnem. Wcisnął głębiej ręce w
kieszeń z taką siłą, że o mało nie zrobił dziury w podszewce.
Było mu zimno
jak licho. Gdy już doszedł przed drzwi, ręce trzęsły mu się, że ledwo mógł trafić
kluczykiem w zamek swojego Mercedesa.
- Jest, piąta
rano. Mróz i zawieja. Jedzie górnik do pracy – płynęła narracja z telewizora.
- Dobrze, że to
nie ja – powiedziała do siebie Klaudia (trochę do rymu). Poprawiając, swoje
ułożenie w głębokim fotelu. Patrzyła na telewizor z dużą ciekawością.
- Że, też ja
zawsze muszę oglądać takie programy? – analizuje swoje upodobania – Ostatnio bardzo
mnie zaciekawił film o układaniu asfaltu na drodze. Muszę coś , z tym zrobić.
- Dzień dobry! Jestem Piotr… Pan Piotrek… Piotruś Pan – jak zwykle coś pomieszał.
- A, co TY tutaj robisz – ocknęła się Klaudia.
- Piotrze…, Panie Piotrek, Piotrusiu Panie – nie mogła się
zdecydować. – Dzisiaj nie mam ochoty na plotki.
- Dlaczego? - pochylił się nad nią z zapytaniem.
- Nie..., bo, nie.
- Szybko odpowiedziała. Wiedząc, że na to hasło, Piotruś zawsze znika.
- Przykro mi, Piotrku Panie. Nie będzie plotkowania - tak sobie nuciła w rytm znanego przeboju z reklam, o niskich cenach w sklepach AGD. Ale w głowie sama ułożyła jej się wyimaginowana rozmowa: - „Wiesz, Piotrusiu? Widziałeś wczoraj, tego naszego sąsiada z ławki, co siedzi za mną. Niby nie był zakochany,
jak to dawniej bywało, ale zachowywał się jakoś dziwnie...” - „Może się … ,
albo coś takiego. Bo wiesz, Klauduniu, jak się człowiek zakochuje, to wygląda
prawie tak jak pijany, a zachowuje się jeszcze gorzej” - wyjaśnił z wielkim
znawstwem urojony Piotrek. -„Masz rację, Piotrze. On chyba jest zakochany w
Gisell”. - „Zabujany się mówi, albo zlovciały. Słyszałem na przerwie, jak
Szymczyk wszystkim, fachowo tłumaczył jak poprawnie się wysławiać” – wyimaginowany Piotrek poprawił Klaudię.
A potem oboje pokiwali z politowaniem głowami nad „tą dzisiejszą młodzieżą”.
Uśmiechnęła się
do tego obrazka, a szczególnie rozśmieszyło ją określenie „dzisiejsza młodzież”,
przecież nie czuła się staro. Jedno jej tylko nie pasowało. Przecież, wczoraj nie było Szymona w szkole, bo jest chory.
* * * * * * * *
Nigdy
nie wierzyła w sny, ale jakoś w ten usilnie chciała uwierzyć. Coś musiało w nim
być - przekonywała sama siebie podczas wcinania chleba z czekoladą na śniadanie
—
bo niby dlaczego przyśnił jej się właśnie w tym momencie?
-
Jak, to było…? – próbowała sobie przypomnieć Karolka:
Klasa 6a
miała lekcję przyrody. Wszyscy zaczęli się bawić, w ulubioną zabawę pod nazwą
„Przesiadanka”.
Korzystając z dobrego humoru pani od przyrody, każdy mógł zmienić miejsce na
dowolnie wybrane. Tak zwana „Wolana Amerykanka”. Radość była wielka, szczególnie,
że w końcu chłopcy nie musieli siedzieć z dziewczynami. Albo siedzieć z tymi,
które im akurat w ten dzień pasują (lub się podobają). Tylko jedna para, jakby nigdy
nic, siedziała sobie spokojnie rysując w zeszytach malutkie, zgrabniutkie, czerwoniutkie
serduszka.
-
Julka patrz. Wszyscy się przesiadają, a my siedzimy – powiedział Kacper, cały
czas patrząc na swoje rysunki nie poruszając ustami. Taki sposób mówienia miał
zmylić wszystkich, którzy się akurat na niego patrzą. W ogólnym poruszeniu nikt
nie słyszał ich rozmowy.
-
No, widzę. Paulina będzie zazdrosna – w taki sam sprytny sposób odpowiada
Julka.
-
Skąd wiesz?
-
Bo siedzi za nami i ciągle komentuje do Marty, że siedzimy razem – wyznaje.
-
To może przesiądę się do niej – i już próbował
wstawać, gdy usłyszał:
-
Spróbuj szczęścia – popatrzyła na niego znacząco – Wystarczy, że Julka ciągle się na Ciebie patrzy – trochę się zdenerwowała.
-
Myśli, że jak jest naszą przewodniczącą, to może sobie tak oczami strzelać po wszystkich
chłopakach w klasie – skomentowała złośliwie.
-
Jesteś zazdrosna? – zapytał Kapson.
-
No, coś ty!!! – fuknęła do niego. – Jeszcze na pewno, do końca przyrody nie będę
zazdrosna o nikogo – zaczęła swój wywód. – Taka już jestem, fajna. Że nie
jestem zazdrosna, bo tak …– ciągnęła. – Nigdy nie byłam i nie będę, do końca
przyrody zazdrosna. Ale poczekaj, jak się skończy lekcja, to zobaczysz!!! –
skończyła, już prawie na głos.
-
Wiesz, co? Ja chyba nie chcę nic zobaczyć. Wolę siedzieć na swoim miejscu
– i „spalił
cegłę”.
-
Zaraz, zaraz, ale „palenie cegły”, to moja rola – odezwał się, ktoś z końca
klasy.
-
Przepraszam już nie będę – powiedział Kacper, zakładając sobie reklamówkę na
głowę.
-
No tak, ale nie ma przecież Głównej Bohaterki – zauważył, jak zwykle bardzo
spostrzegawczy Kacper Z.
-
Jak, to nie ma? – powiedziała Wiktoria T. – Przecież, to ja jestem główną
bohaterką, bo gram prawie w każdym odcinku „Plotki”. – przedstawiała swoje
stanowisko nasza Wika.
- Achaaaa … - odparli wszyscy. – To nasze
bajki trzeba czytać od nowa, bo każdy myślał, że to Magda.
-
Patrzcie, trzymała wszystko w tajemnicy – trochę złośliwie powiedziała Karolka.
– A ty Patryk wstydź się, że nie powiedziałeś mi, że to chodzi o Wiktorię.
Jestem teraz zazdrosna nie na żarty!!!– skierowała, te słowa do Draga, który stał z szeroko
otartymi ustami, nie mogąc wydobyć z siebie odrobiny głosu.
-
Tylko dlaczego nie spalił cegły? – dziwili się wszyscy.
-
A ja nie lubię Taksówek – powiedziała Julka S. I wszyscy wrócili na swoje
miejsca.
CDN